MAGAZYN, INTELIGENTNE TECHNOLOGIE
Magazyn jako centrum odzysku wartości. Nowa rola magazynów w gospodarce o obiegu zamkniętym i logistyce zwrotó
Tradycyjny model gospodarki linearny, oparty na „weź – wyprodukuj – wyrzuć”, nieuchronnie prowadzi do wzrostu ilości odpadów i presji na środowisko. Na szczęście magazyny – niegdyś tylko miejsca składowania – zyskują nową rolę jako centra odzysku wartości i kluczowe elementy gospodarki o obiegu zamkniętym. Dla managerów logistyki to czas na zmiany, które pozwolą nie tylko sprostać regulacjom, ale także uczynić z logistyki siłę napędową zrównoważonego rozwoju.
Data publikacji: 01.10.2025
Data aktualizacji: 10.10.2025
Podziel się:

P r a k t y c z n i e o d początków rewolucji przemysłowej światowa gospodarka opiera się na modelu linearnym, który w skrócie można ująć w następujący ciąg logiczny: wydobycie – przetworzenie – produkcja – zużycie – odpad. U podstaw tego modelu jest pozyskiwanie surowych materiałów, ich przetwarzanie, produkcja wyrobów gotowych, sprzedaż do konsumenta, a po cyklu życia produktu – wyrzucenie jako odpad na wysypiska. Pod wieloma względami jest to najprostszy i niejednokrotnie najtańszy model operacyjny, zwłaszcza jeżeli od strony kosztów produkcji patrzymy na proces przez pryzmat jednej, dwóch kadencji rady nadzorczej korporacji, a od strony kosztów posprzedażowych przerzucamy koszty utylizacji i koszy środowiskowe na konsumenta.
Gdzie jesteśmy w chwili obecnej?
Niestety, efektem takiego podejścia jest rosnące i niedające się zanegować obciążenie dla środowiska. Zderzamy się z problemem odpadów nieprzetworzonych, lądujących na wysypiskach na wielu poziomach. Począwszy od odpadów komunalnych – gdzie stopień odzysku w niektórych krajach jest bardzo niski, a jeżeli nawet udział odpadów trafiających na wysypiska nie jest wysoki, to duży udział w przetwarzaniu mają ich spalarnie. Global Waste Index od kilku lat monitoruje sposób gospodarowania odpadami komunalnymi w 38 krajach na świecie i wyniki tego monitoringu nie są
pocieszające w skali globalnej. Pomijając dość oczywiste wskazania np. w USA (prawie tona odpadów na mieszkańca rocznie, z czego połowa ląduje na wysypisku), niechlubnie w tym gronie wyróżniają się kraje europejskie, takie jak Grecja (80% z 0,5 t ląduje na śmietniku) i Portugalia (ponad połowa z 0,5 t na wysypiskach). Z drugiej strony wśród badanych krajów z dobrej strony pokazują się pozostałe kraje europejskie – zajmując 8 na 10 pierwszych miejsc w rankingu: Estonia, Niemcy, Austria, Finlandia, Belgia, Szwecja, Norwegia, Szwajcaria, Luksemburg i Holandia. Wśród odpadów jest kilka kategorii szczególnych i jedną z nich są tworzywa sztuczne: szacunki na rok 2024 mówiły o 220 mln t odpadów z tworzyw sztucznych (28 kg na mieszkańca Ziemi), z czego ok 65 mln t miało skończyć na wysypiskach. Kolejna kategoria odpadów, gdzie niestety z roku na rok jest tylko gorzej, to tekstylia i moda. Przemysł odzieżowy jest odpowiedzialny za 92 mln t odpadów tekstylnych rocznie, z czego zaledwie 15% jest przetwarzanych. 85% wyprodukowanej odzieży ląduje co roku w koszach w efekcie nadprodukcji, trendów fast fashion oraz niewydolności lub całkowitego braku sposobów ich przetwarzania. Co gorsza, z roku na rok rośnie udział włókien syntetycznych, odpowiedzialnych w dużej mierze za masowe występowanie mikroplastików w wodach i produktach spożywczych. Źródłem odpadów nieprzetworzonych jest mocno powiązana z logistyką szeroko pojęta budowlanka. 2,2 mld t to szacunkowa liczba wyprodukowany 2025 r. odpadów budowlanych globalnie, z czego tylko ok. 40% zostanie przetworzonych. W 2022 r. w Unii Europejskiej „budowlanka” odpowiadała za 38% wszystkich odpadów wg danych Eurostat5 i była największym „dostawcą” śmieci. Te statystyki są zatrważające i Unia Europejska już od dłuższego czasu podejmuje działania mające na celu zmienić ten przykry dla zdrowia i środowiska obraz. Częściowo to się udaje, choć nie da się ukryć, że największe zasługi w ostatnich pięciu latach miała na tym polu pandemia, co obrazuje wykres 1.
Zmiany, wymagane zmiany
Przewodnią ideą walki z masową produkcją odpadów i rosnącymi wysypiskami jest zmiana modelu gospodarki linearnej w gospodarkę o obiegu zamkniętym:
GOZ (Circular Economy), polegający w uproszczeniu na jak największym udziale materiałów przetworzonych i użytych ponownie w obiegu. W szerszym rozumieniu na GOZ składa się cały kompleks założeń i celów, których realizacja ma na celu konsekwentne dążenie do „ZERO Waste Policy”:
• pozyskiwanie surowców w sposób jak najmniej uciążliwy dla środowiska,
• projektowanie procesów produkcyjnych i samych produktów z uwzględnieniem celów środowiskowych,
• produkcja, odnawianie, prawo do naprawy, eliminacja planowego postarzania,
• edukacja konsumentów i piętnowanie patologicznych trendów (np. fast fashion),
• zarządzanie odpadami (ponowne użycie, przetworzenie lub powrót jako baza surowcowa dla nowych
produktów),
• odpady resztkowe (minimalizacja ilości odpadów lądujących na wysypiskach).
Miejsce logistyki w tej układance
Wskazane powyżej przykłady (plastiki, moda, budowlanka) to tylko przykłady, ale akurat te obszary mocno wiążą się z logistyką, w tym logistyką e-commerce. Chcąc w praktyce realizować postulaty GOZ, należy się pochylić praktycznie nad każdym aspektem procesu logistycznego, w tym magazynów.
Magazyn to nie tylko budynek
Z przedstawionych powyżej danych wynika, że przemysł budowlany odpowiada za blisko 40% odpadów wytwarzanych w Unii Europejskiej. Chcąc na poważnie wdrażać rozwiązania ekonomii cyrkularnej, należy podejść do procesu kompleksowo – od momentu planowania obiektu, przez przygotowanie gruntów, budowę i wykończenie. Wiele obiektów powstaje w oparciu o „pakiet minimum”: zgodność z wymogami Polskiej Normy, a dotyczy to głównie klasy izolacji termicznej, ale także energochłonności czy oświetlenia. Już na samym etapie budowy ilość odpadów jest zatrważająca, z placu wyjeżdżają dziesiątki kontenerów zawierających gruz, elementy zbrojeń, dziesiątki metrów końcówek rur czy przewodów elektrycznych, izolacji termicznych i opakowań. Niestety, bardzo często wszystko to trafia wprost na wysypisko śmieci.
Tak jest łatwiej, szybciej i taniej, aniżeli precyzyjnie dopasować długości kabli czy sortować odpowiednio śmieci i kierować je do recyklingu. Dopóki głównym czynnikiem będzie cena za metr kwadratowy budowanego obiektu, nikt nie będzie miał interesu w tym, żeby ilość odpadów resztkowych (niepodlagających odzyskowi) w procesie budowy minimalizować.
Podobnie sytuacja ma się z ogrzewaniem, chłodzeniem czy też zasilaniem magazynów w energię. Rosnące średnie temperatury sprawiają, że latem w środku 25 st. C na plusie nie stanowi już rzadkości, co już wyklucza taki magazyn z użytku dla produktów spożywczych czy medycznych, nie wspominając o komforcie pracy magazynierów. Coraz częściej trzeba sięgać po wsparcie w postaci instalacji klimatyzacyjnych. Te z kolei są niezwykle energochłonne. Ich instalacja może być mniej uciążliwa, jeżeli dany obiekt ma dużo lepszą od wymaganej normami klasę izolacji i jest do tego wyposażony w standardzie w instalację PV. O obu tych czynnikach decyduje deweloper, dlatego warto na etapie wyboru obiektu zwrócić na ten aspekt szczególną uwagę. Z pozycji najemcy trudno mówić o inwestowaniu w obiekt w okresie najmu.
W przypadku obiektów magazynowych wskazane są zarówno zachęty regulacyjne dla budujących (np.
ulgi podatkowe, niskooprocentowane kredyty), jak i edukacja i uświadamianie najemców, że dodatkowe 0,5–1 euro w czynszu może się zwrócić w trakcie trwania umowy w kosztach użytkowania hali.
Współczesny magazyn to nie tylko cztery ściany i dach – to skomplikowane urządzenie, w którym większość elementów ma realny wpływ na obciążenie środowiskowe i tylko kompleksowe podejście do tematu może realnie ukierunkować budowę i użytkowanie hal magazynowych na tory GOZ.
O(d)pakowania – duże wyzwania
Opakowania w ogóle stanowią największy kawałek plastikowo-śmieciowego tortu. Oczywiście w ogromnej mierze są to opakowania produktowe, na które logistyka nie ma wpływu, natomiast nadal zużycie tworzyw sztucznych w procesach jest znaczące – od folii do foliowania palet, przez taśmy bindujące, taśmy klejące aż po foliowe wypełniacze paczek.
Tworzywa sztuczne mają wiele praktycznych zalet: są tanie w zakupie, łatwe w użytkowaniu i czyste. Niestety, brak kompleksowego podejścia do ich recyklingu sprawia, że często lądują one na wysypiskach. Całkowita rezygnacja z tworzyw sztucznych w procesach logistycznych na dziś wydaje się niemożliwa do osiągnięcia. Trwają co prawda eksperymenty z papierowymi zamiennikami dla folii stretch (paper-wrapping), natomiast efekty są dalekie od oczekiwań – zarówno pod kątem kosztów owijania palet papierem, jak i łatwości aplikacji czy też wytrzymałości samego materiału na uszkodzenia mechaniczne czy oddziaływania środowiskowe. Nadal nie ma dobrego zamiennika dla taśm bindujących czy innego rodzaju specjalistycznych materiałów wiążących / mocujących opakowania do palet. W tym aspekcie kluczowe jest uszczelnienie obecnego procesu i zadbanie, żeby ilość tych plastikowych materiałów używanych w logistyce w jak największym stopniu trafiało do przetworzenia. Dopóki mamy do czynienia z obrotem na linii producent – dystrybutor – hurtownik – sklep, sprawa wydaje się możliwa do zaopiekowania i kluczowe w tym aspekcie są wewnętrzne procedury oraz odpowiednie umowy z odbiorcami odpadów. Cokolwiek złego mówić o tworzywach
sztucznych – jednak ich recykling zużywa mniej wody i energii niż przetwarzanie makulatury.
Inaczej sytuacja ma się w obrocie na linii logistyka – konsument. Tutaj nie ma już żadnych gwarancji ani faktycznych możliwości na to, żeby wyegzekwować pełny recykling wysyłanych do odbiorców materiałów opakowaniowych. Na tym etapie najlepszym rozwiązaniem wydaje się podejście zakładające, że:
• do konsumenta wysyłamy jak najmniej materiałów opakowaniowych (dopasowany karton, mało
wypełniacza),
• wysyłane materiały pochodzą już z recyklingu, a ich charakter sprawia, że nawet przy wyrzuceniu
na wysypisko wpływ na środowisko będzie znikomy.
Tutaj faktycznie cichym bohaterem jest papier. Szary, wytwarzany z możliwie małą ilością chemikaliów
papier to surowiec zarówno do produkcji samych kartonów, jak i do produkcji wypełniaczy niezbędnych przy wysyłkach. Co więcej, jeżeli nawet konsument wyrzuci takie opakowanie do „zmieszanych” – papier po prostu rozłoży się w krótkim czasie z minimalnym wpływie na środowisko.
Rolą magazynów czy centrów logistycznych we wdrażaniu w życie postulatów GOZ jest w tym zakresie taka organizacja procesów pakowania i przygotowania produktów do wysyłek, żeby z jednej strony wysyłać do konsumentów jak najmniej zbędnych materiałów, a z drugiej – żeby to, co już wysłaliśmy, było jak najłatwiejsze do zagospodarowania i jak najmniej uciążliwe dla środowiska. Z pewnością pewnym impulsem do bardziej zdecydowanych kroków w tym kierunku są nowe unijne regulacje w postaci dyrektywy PPWR (Packaging and Packaging Waste Regulation 2025/40), która narzuca na producentów minimalizację zbędnych materiałów już na etapie produkcji, ale która także nakłada na logistyków pewne wymogi związane np. z dopuszczalną ilością pustych przestrzeni w opakowaniach wysyłkowych.
Modny problem
Branża fashion to jedno z największych utrapień w logistyce – nawet abstrahując od kwestii ekologicznych. Prokonsumencka polityka darmowych zwrotów czy niebywale długich terminów na zwrot sprawiły, że magazyn obsługujący branżę modową to koszmar logistyka. Gigantyczna skala zwrotów, liczne nadużycia konsumentów (tzw. party shopping) powodują, że skala operacji na jednej sztuce towaru jest niebywale większa niż w jakiejkolwiek innej kategorii produktowej. Nic więc dziwnego, że niektórzy sprzedawcy zdecydowali się na prosty krok: towar zwracany ląduje w kompaktorze, a potem na wysypisku lub w spalarni. Taki krok jest także udziałem rodzimych marek. W efekcie tego mamy to, co mamy, czyli cytując: „Każdego roku w krajach UE generuje się prawie 7 milionów ton odpadów tekstylnych. To mniej więcej 16 kilogramów na osobę. Niestety, aż 85 proc. z nich trafia do zmieszanych odpadów komunalnych, skąd lądują na wysypiskach lub są spalane”. Dlaczego tak się dzieje? Jest to niestety efekt zgubnego dla środowiska i kieszeni konsumentów trendu fast fashion – czyli mody na zakupy jednorazowych produktów odzieżowych. Ubrania te są często miernej jakości, w praktyce nie nadają się do prania i do tego często ich podstawowym składnikiem
są poliestry i inne tworzywa sztuczne. Są natomiast bardzo tanie w produkcji i dają możliwość osiągnięcia w miarę dobrych marż dla sprzedawców. W efekcie produkt, który po opłatach importowych kosztuje sprzedawcę 10–20 zł i sprzedawany jest za 50–100 zł (pierwsza cena na początku sezonu) jest nieopłacalny w aspekcie zwrotów. Po zwrocie produkt często trzeba odświeżyć i przepakować, a to kosztuje. Do tego proces ten trwa, więc gdy produkt jest gotowy do ponownej sprzedaży, to już jesteśmy „w sezonie” i musimy mocno zejść z ceny sprzedaży. W efekcie dla tak tanich produktów darmowy zwrot plus jego obsługa przy wprowadzaniu ponownie do obiegu kosztują więcej niż jego wyprodukowanie – stąd racjonalna ekonomicznie w mikroskali decyzja o utylizacji.
Podjęto już pierwsze kroki, żeby zmniejszyć ilość ubrań lądujących na wysypiskach. Od tego roku w Polsce nie wolno wyrzucać odzieży do odpadów zmieszanych. To powinno choć trochę uszczelnić proces i zwiększyć dramatycznie dziś mały udział odzieży w recyklingu. Unia Europejska ma w planach dość ambitną agendę na uregulowanie kwestii produktów odzieżowych do 2030 r. i zakłada, że „…wyroby włókiennicze wprowadzane do obrotu w UE będą długotrwałe i poddawane recyklingowi, wytwarzane z włókien pochodzących z recyklingu, wolne od substancji niebezpiecznych i produkowane z poszanowaniem praw socjalnych i środowiska”. To bardzo ambitne założenia i z pewnością w ich realizacji pomogą takie regulacje wspierające, jak cyfrowy paszport produktu czy szczegółowe regulacje związane z importem. Niestety, bez zmiany nastawienia konsumentów może to nie przynieść spodziewanych efektów, jeżeli nadal będą mogli oni kupować odzież niespełniającą norm UE
bezpośrednio na azjatyckich portalach internetowych. Może nie będzie ona ekologiczna, może nie będzie zdrowa ani trwała, za to na pewno będzie tania…
Paczka niewiadomych
Przyjmując optymistycznie, że działania legislacyjne przyniosą skutki i faktycznie zmieni się podejście zarówno producentów, jak i konsumentów do tematu czy to opakowań, czy to mody – przed logistyką stanie mnóstwo ciekawych wyzwań. Realne wdrożenie PPWR w logistyce będzie oznaczało rewizję polityki przygotowania produktów do wysyłki. Dzisiejsze automaty pakujące, potrafiące wysłać telefon w kartonie wielkości lodówki turystycznej odejdą z zapomnienie, z kolei kartoniarki robiące w locie opakowania pod wymiar też będą na cenzurowanym ze względu na ogromną ilość odpadów.
Z pewnością zmierzymy się ze wzrostem ilości typów i rozmiarów opakowań wysyłkowych, a co za tym idzie – wzrośnie ich cena jednostkowa i wzrośnie koszt zarządzania nimi. Oczywiście optymalne rozwiązanie do opakowanie produktowe będące jednocześnie opakowaniem wysyłkowym (jak to ma miejsce np. przy wielu laptopach czy niektórych sprzętach AGD, ale nie dla każdego produktu do zadziała i nie przyda się też przy zamówieniach wieloproduktowych. Podobnie będzie z wypełniaczami – PPWR nakłada rosnące wskaźniki recyklingu i stopniową eliminację plastików, więc także te procesy trzeba będzie zmienić. Generalnie cele postawione przez PPWR są ambitne, choć osiągalne: redukcja ilości wytwarzanych odpadów opakowaniowych, w tym tych związanych z e-commerce, o 5% do 2030 r., 10% do 2035 r. i 15% do 2040 r., w porównaniu do roku 2018.
Inna kwestia związana z PPWR to nacisk na wdrożenie opakowań wielokrotnego użytku: pomysł faktycznie godny rozważenia, natomiast jego wdrożenie będzie wymagało harmonicznych działań wielu różnych podmiotów z branży logistycznej: magazyny, operatorzy, przewoźnicy, operatorzy PUDO. Bez pewnej standaryzacji i zunifikowanego systemu obiegu takich opakowań będzie to tylko pusty zapis albo jednostkowy eksperyment jak EkoBox InPost i Modivo (który notabene nie okazał się chyba spektakularnym sukcesem, do dziś nie ma masowych naśladowców).
W świecie mody, o ile oczywiście uda się skutecznie zniechęcić konsumentów do fast fashion, magazyn
może okazać się faktycznie centrum odzysku wartości. Zarówno obsługa zwrotów i błyskawiczne wracanie do obrotu produktów, jak i obsługa zyskującego na popularności re-commerce (obrót rzeczami używanymi) to prawdziwe pole do popisu magazynów e-commerce. Jednak warunkiem sukcesu jest tutaj optymalizacja procesów tak, by czas i koszt obsługi zwrotów modowych był jak najmniejszy. Brutalna prawda jest taka, że to nadal jest biznes i nikt nie będzie tego robił dla
idei, a z kolei sprzedawcy musi pozostać jakaś minimalna marża po tych operacjach magazynowych, żeby w ogóle rozpatrywał finasowanie tego procesu.
W przeciwnym wypadku możemy osiągnąć efekt przeciwny do oczekiwań autorów nowych przepisów:
„Obsługa zwrotów zjada mi marże na tyle, że zwroty większości tanich produktów obsłużę wirtualnie – tzn. zwrócę klientowi pieniądze, a produkt zostawię w jego dyspozycji”. Dziś nawet do 10% wyrzucanych ubrań nigdy nie było noszonych. Źle wdrożone rozwiązania mogą ten wskaźnik tylko zwiększyć.
Szeroko pojęta GOZ to także szansa dla logistyki w wielu różnych obszarach:
• Dyrektywy o prawie do naprawy powinny otworzyć rynek na obieg części zamiennych, a nawet zachęcić do tworzenia małych centrów serwisowych przy magazynach e-commerce.
• Wszelkie przepisy narzucające wymagania co do % wskaźników odzysku pomogą zmienić perspektywę i – miejmy nadzieję – szybko nauczymy się traktować dotychczasowe śmieci jako cenne surowce. Zwłaszcza w branży elektro, gdzie mamy do czynienia z ogromną ilością metali ziem rzadkich – jest to dziś obszar stosunkowo mało zagospodarowany, w którym cały łańcuch e-commerce mógłby skorzystać: od kurierów, którzy wracają dziś na pusto, a mogliby odbierać baterie, drobną elektronikę czy AGD, aż po magazyny e-commerce, które w ciche dni czy poza sezonem mogłyby wykorzystywać zasoby do wstępnego sortowania i demontażu przed sprzedażą tych zebranych materiałów do firm zajmujących się pełnym recyklingiem.
• Promowanie ponownego użycia otwiera dość szerokie pole do popisu nie tylko dla pośrednictwa w sprzedaży produktów używanych. To ogromna szansa dla nowych podmiotów i operatorów, którzy podejmą się nie tylko przesyłki, ale też skupu, renowacji i ponownej sprzedaży produktów.
• Elementem GOZ jest także rosnący rynek rozproszonej produkcji i magazynowania energii. W dłuższej perspektywie, nawet bez rządowych dotacji, spadające ceny magazynów energii i przydomowych instalacji produkujących prąd będzie rósł. Jest to ogromna szansa dla e-commerce – będzie można dostarczyć nie tylko gotowe produkty, ale także je instalować, serwisować, a w przyszłości wymieniać na nowe a stare odbierać i przekazywać do przetwarzania w celu odzyskania cennych minerałów.
Perspektywy a realia
Założenia Gospodarki Obiegu Zamkniętego są same w sobie bardzo pozytywne i jej skuteczne wdrożenie to nie tylko, a może nie przede wszystkim ulga dla środowiska. To w dużej mierze uniezależnienie się od surowców i paliw kopalnych. Im więcej dzisiejszych śmieci uda nam się zamienić w surowce, tym mniej ropy, gazu i metali ziem rzadkich będziemy musieli importować z drugiego końca świata. Im szczelniejsza GOZ, tym (przynajmniej w teorii) mniej energochłonny powinien być przemysł przetwórczy. Im lepiej wyedukowani konsumenci – tym chętniej będą naprawiać i dłużej użytkować swoje sprzęty.
Na razie idzie nam tak sobie… Raport „The Circularity Gap Report 2025” wskazuje, że co prawda przepływ surowców w obiegu wtórnym wzrósł w okresie 2018–2021 o 0,2 mld t, to jednak globalny udział surowców wtórnych w obiegu spadł z 7,2 do 6,9%. Czyli prostymi słowy – globalna produkcja i konsumpcja rosną szybciej niż realizacja celów GOZ i żeby nadążyć za zapotrzebowaniem – rośnie też wydobycie materiałów „surowych”.
Smutna konstatacja jest taka, że dopóki nad ambitnymi celami związanymi z ekologią, długofalową niezależnością surowcową i energetyczną górują krótkoterminowe wskaźniki giełdowe i premie prezesów mega korporacji zależne od zysku za dany rok – trudno będzie te ambitne cele realizować.
Na pocieszenie jednak można dodać, że GOZ to nie jest jedynie „wymysł’ Unii Europejskiej i w wielu innych krajach na świecie także zaczyna się tę ideę traktować poważnie. Dla przykładu można podać pewne inicjatywy w USA realizowane na szczeblach lokalnych czy nawet te podjęte przez uznawane za jednego z największych trucicieli – Indie – które co prawda realnych działań jeszcze nie podjęły, ale rozpoczęły już naukowe opracowania tych obszarów i przygotowują strategię implementacji. Jest więc szansa, że w nieodległej przyszłości GOZ przestanie być modą i efemerydą kilkunastu krajów na jednym kontynencie, a stanie się faktem i codziennością.
Zobacz również